Polska Rzeczpospolita Atomowa – TAJNY OBIEKT 3001

atom1

Od niedawna Fundacja Strażnicy Historii opiekuje się i administruje postsowieckimi podziemnymi magazynami broni atomowej. Fundacja otrzymała zgodę na podjęcie tego wyzwania po kilkuletnich staraniach. Nasza inicjatywa spotkała się aprobatą władz lokalnych jak i wojewódzkich. Otrzymaliśmy patronat Wicemarszałka Województwa Zachodniopomorskiego. Podjęliśmy aktywną współpracę z międzynarodowym zespołem zajmującym się pracami nad okresem zimnej wojny, a także przygotowujemy szereg wystąpień i prelekcji związanych z obecnością na naszych terenach wojsk sowieckich jak i pozostawionymi obiektami o charakterze militarnym. Rozpoczęliśmy starania o wyposażenie podziemnych magazynów w ćwiczebne wersje magazynowanych radzieckich bomb i głowic oraz innych produkowanych w różnych częściach świata. Planujemy zgromadzić i wyeksponować wyposażenie jak i dokumentację związaną z atomową przeszłością Polski. Pragniemy również przywrócić funkcje techniczne obiektu odbudowując jego wewnętrzne struktury. Większa część prac została już przeprowadzona. Poznajemy sposób funkcjonowania obiektu 3001, pogłębiamy wiedzę o jego konstrukcji i budowie. Sporo czasu pochłonie uporządkowanie terenu wokół obiektu. Chcąc przybliżyć czytelnikom temat oraz zachęcić ich do zapoznania się z zimnowojennymi losami naszego kraju, postaram się w skrócie opisać genezę powstania obiektu oraz jego losy aż do dnia dzisiejszego.

atm2

 

Właściwie chcąc opowiadać o „obiekcie 3001”, czyli podborskim składzie głowic i bomb atomowych oraz o naszej – Strażników Historii – z nim przygodzie, powinniśmy cofnąć się o ponad siedemdziesiąt lat. Spróbujmy zatem odbyć tę podróż wspólnie. Sądzę, iż możemy pominąć kilka lat – z całą pewnością niezwykle istotnych dla losów świata – w których zarówno Stany Zjednoczone jak i Trzecia Rzesza prowadziły badania nad wykorzystaniem energii atomu do wyprodukowania nowej jakościowo broni. Napisano wiele książek na ten temat, powstało sporo publikacji. Nie będziemy zatem brnąć w czasy wojenne – naszą wędrówkę, a właściwie jej początek, umieśćmy zatem w końcowych latach wojny. Nikt wtedy nie był w stanie oszacować jaka będzie końcowa moc nowej broni i jak bardzo wpłynie ona na losy świata… Obie walczące ze sobą strony prowadziły super tajne badania i obie strony wiedziały, że posiadanie nowej potężnej broni pomoże osiągnąć zamierzony cel. Wiemy, że cele te w przypadku aliantów i hitlerowców były inne, nie mniej jednak każda ze stron dążyła do modernizowania swojego arsenału kosztem ogromnych nakładów finansowych i niejednokrotnie sporej liczby ofiar. Posuwające się do przodu niemieckie badania nad bronią atomową, zmobilizowały uczonych spoza państw osi do wystosowania listu z apelem do Prezydenta USA. Prosili w nim o rozważenie zagrożenia jakie w przeciągu najbliższych lat może przynieść realna możliwość wyprodukowania broni mogącej przechylić szalę zwycięstwa na stronę wrogów. Od tego momentu Ameryka rozpoczyna proces budowy bomby. Najpierw rusza budowa ośrodków atomowych. Na pustyniach powstają całe utajnione miasteczka zawierające w swych zamkniętych strefach zakłady produkcyjne, laboratoria osiedla mieszkaniowe. W sumie nad projektem „Manhattan” – bo taki kryptonim nadano badaniom nad bombą atomową – pracuje prawie 200 tysięcy osób. Ogromny sztab naukowców z całego świata, w skład który wchodziło kilkunastu laureatów nagrody Nobla, prowadzi w ośrodkach prace nad wzbogacaniem uranu, projektuje i nadzoruje pracę nad produkcją elementów oraz podzespołów nowej broni. Mozolnie krok za krokiem zbliżając się do zakończenia budowy.

atom3

 

W roku 1945 roku, po długich przygotowaniach, Stany Zjednoczone dokonują pierwszej próbnej eksplozji bomby atomowej na pustyni Alamogordo. Wczesnym rankiem błysk wielokrotnie jaśniejszy od słońca na moment rozświetla obszar całego stanu. W temperaturze kilkuset tysięcy stopni piasek wrze i zamienia się w zielone szkło. Ginie wszelkie życie w promieniu kilometrów od epicentrum wybuchu. Radioaktywna chmura w postaci grzyba wznoszącego się na wysokość prawie piętnastu kilometrów widoczna jest z gigantycznej odległości. Ludność poinformowana została o niegroźnym wybuchu pustynnego składu amunicji…. Siła wybuchu zaskoczyła generałów. Jedynie Robert Oppenheimer – szef projektu – w miarę dokładanie przewidział siłę eksplozji. Po próbie ustalono, iż z całej ilości prawie 38 kilogramów uranu użytego do skonstruowania bomby, zaledwie jeden kilogram dostarczył tak olbrzymiej energii. Pozostała część została zniszczona w momencie powstania reakcji łańcuchowej w paliwie. Ameryka stała się posiadaczem nowej, potężnej, a co najważniejsze, nikomu nie znanej broni. To była karta przetargowa w rozmowach z sowietami, dotyczącymi nowego podziału świata po właśnie kończącej się wojnie. Prezydent USA Harry Truman rozważał użycie bomby atomowej przeciwko Japonii, co w sposób zdecydowany powinno położyć kres walkom na jej terenie, a jednocześnie pozwoliłoby wyeliminować Sowietów z gry o wpływy w Japonii. Rosjanie otrzymaliby dobitny sygnał świadczący o militarnej dominacji USA, co w efekcie osłabiłoby pozycję Stalina w polityce globalnej. Szóstego sierpnia czterdziestego piątego roku, bomba atomowa zostaje zrzucona na Hiroszimę, druga na Nagasaki. W ułamku sekundy znikają z powierzchni ziemi setki tysięcy ludzi. Dla wielu śmierć była łaskawa – nie dane im było nawet poczuć bólu. Ich sylwetki zostały zachowane w postaci cieni na ocalałych resztkach elewacji budynków i betonowych chodnikach. Inni będą umierać tygodniami a nawet latami. Dla innych jeszcze, czas ten trwa nadal.

atom4

 

Wraz z trwającymi pracami nad amerykańską bronią atomową, rozpoczęła działanie uruchomiona przez władze naczelne szpiegowska maszyna ZSRR. Jest rzeczą niezwykłą, wręcz niewiarygodną, iż pomimo zachowania daleko posuniętych środków bezpieczeństwa i ostrożności, sowieccy agenci potrafili przejąć ogromną część planów i projektów. W cztery lata po pierwszej amerykańskiej eksplozji świat zostaje sparaliżowany informacjami o udanej eksplozji gdzieś w Kazachstanie. Tak oto nastąpiło chwilowe wyrównanie poziomu technologicznego – ilościowo na razie jeszcze stany wyprzedzają Rosję sowiecką. Władze obu państw a tym samym dwóch bloków – żelazna kurtyna podzieliła świat na Wschód i Zachód – dążą do uzyskania przewagi militarnej. Rosną wydatki na zbrojenia. W kluczowym momencie spirali zbrojeń, sowieci około 2/3 budżetu przeznaczają na wydatki związane ze zbrojeniami i utrzymaniem w gotowości armii. Powstają coraz sprawniejsze systemy przenoszenia uzbrojenia jądrowego. Rakiety są coraz bardziej precyzyjne, a uzyskiwane zasięgi większe. Liczba bomb wszelkiego autoramentu kształtuje się w tysiącach sztuk po obydwu stronach. Powstają nowe generacje bomb, budowane są nowe fabryki, rośnie liczba stałych i ruchomych wyrzutni rakiet wycelowanych w konkretne miejsca na mapach Europy i USA. Rosną stany magazynowe, rośnie też obawa przechodząca miejscami w przerażenie przed konsekwencjami ich użycia. Nasz kraj na arenie ONZ zgłasza propozycję ograniczenia zbrojeń atomowych zawartą w postulatach Rapackiego i Gomółki. Jednocześnie obłudnie deklaruje się, że Polska jest krajem wolnym od jakiejkolwiek broni atomowej miłującym pokój ponad wszystko.

atom5

 

Po kryzysie kubańskim władze sowieckie doszły do wniosku, że należy znacząco zwiększyć potencjał bojowy wojsk zlokalizowanych na terenie bloku wschodniego. Podjęto decyzję, że Ludowe Wojsko Polskie będące pierwszym rzutem podczas marszu na zachód, należy wyposażyć w broń atomową. Nie jest już tajemnicą ani też specjalnym zaskoczeniem, że na terenie naszego kraju Sowieci posiadali spore zapasy broni atomowej przeznaczonej do użycia przez stacjonujące na naszych ziemiach wojska sowieckie. W 1962 roku w lutym władze sowieckie postanowiły dokonać symulacji transportu broni atomowej z Rosji do baz w Polsce. Wybrano cztery sposoby. Drogą kolejową z rejonu Kaliningradzkiego w okolice Bornego Sulinowa. Drogą lotniczą do bazy w Debrznie. Morską do portu w Ustce oraz kołową. Przeprowadzone ćwiczenia mające dać obraz ówczesnej rzeczywistości, przedstawiły go w zdecydowanie czarnych brawach. Czas transportu był przerażająco długi, ryzyko sabotowania lub udaremnienia misji ogromne. Podjęto zatem decyzję o budowie obiektów magazynowych w Polsce. Z założenia miały to być standardowe, zunifikowane obiekty budowane z podobnych – w zależności od lokalnych możliwości – materiałów. Wszystkie wyposażone identycznie, obsługiwane w taki sam sposób. Dziś wiemy, że obiekty te to standardowe budowle typu „Wołkowodsk”. Określono lokalizację – teren zachodniej Polski – w pobliżu lub w obrębie dużych skupisk wojsk sowieckich, a jednocześnie w miarę blisko zachodniej granicy Polski. Takie podejście pozwalało sowietom na stosunkowo łatwe zamaskowanie działań oraz pełną kontrolę nad wykonywanymi pracami. Już rezydujące wojska i instalacje militarne otaczające plac budowy ułatwiały znacząco zabezpieczenie przed wzrokiem osób niepowołanych. Wybrano trzy lokalizacje: Brzeźnica – Kolonia, Templewo oraz Podborsko nieopodal Tychowa. To właśnie podborskie magazyny są obiektem zainteresowania naszej Fundacji.

atom7

Obiekt „3001” jest jednym z kilkunastu wybudowanych na terenie Europy wschodniej magazynów broni jądrowej. Przemiany ustrojowe oraz zaniedbania doprowadziły do unicestwienia struktur obiektów i ich rabunków. Zdewastowano wyposażenie i rozkradziono wszystko co przedstawiało sobą jakąkolwiek wartość. Nasuwa się myśl, że czasem lokalnym władzom mogło to być w pewnym sensie na rękę. Obiekt podborski posiadał w końcówce ubiegłego wieku kilku właścicieli, próbowano przystosować go do różnych zadań. Na szczęście, końcowym właścicielem obiektu został Areszt Śledczy w Koszalinie. Dzięki temu obiekt pozostał w stanie niemal takim w jakim opuścili go Rosjanie. Niemal, ponieważ w międzyczasie zanotowano kilka prób włamań do obiektu. Gdzieś na przestrzeni kilkunastu lat ukradziono sporą część wewnętrznego okablowania obiektu. Tym samym obiekt przestał żyć – stał się martwym pomnikiem. Ostatnio przeprowadzone prace pozwoliły na powrót tchnąć energię w urządzenia. Uruchomiona została suwnica, pracują wentylatory i pompy. Częściowo działa automatyka obiektu, lada tydzień ruszy agregat prądotwórczy. Swoistym wyzwaniem było poznanie struktury obiektu oraz zasad działania bez dokumentacji techniczno-ruchowej. Kilometry kabli i dziesiątki włączników, do tego braki w okablowaniu uniemożliwiające logiczne wytłumaczenie istoty funkcjonowania obiektu. Najważniejsze już za nami. Pozostają do wykonania prace konserwacyjne i mozolne porządkowanie, sprzątanie oraz malowanie. Warto dodać, że eksploatacja obiektu w jego pierwotnym stanie była dość skomplikowana, zważywszy na to, że w czasach jego świetności wiedza i doświadczenie musiały zastąpić dzisiejsze komputery i sterowniki. Utrzymanie obiektu w gotowości bojowej zajmowało sporo czasu i wymagało bezustannej pracy sporej grupy pracowników. Zastosowane w obiekcie rozwiązania techniczne bazujące na technologii początku lat sześćdziesiątych dziś mogą budzić lekki uśmiech zwiedzających, ale w tamtych czasach były czymś niespotykanym. Zastosowany układ ogrzewania elektrycznego obiektu grzałkami zgrupowanymi po dziewięć w bloki o mocy na poziomie dwudziestu kilku kilowatów generował ogromne zużycia energii. Takich bloków mamy osiem. Do tego należy doliczyć kilka wentylatorów. Podczas eksploatacji obiektu należało uruchamiać osuszanie. Dwa osuszacze plus system schładzający bazujący na dwu przemysłowych agregatach chłodniczych dodawał kilkanaście kolejnych kilowatów pobranych z sieci. Zazwyczaj nasi goście odwiedzający obiekt zadają pytanie kto za to płacił? Cóż, pytanie wydaje się być retoryczne. W skład wyposażenia technicznego obiektu wchodzi sześć wentylatorów, pompa próżniowa, sprężarka, filtr mechaniczny, liczne inne pompy i napędy. Każdy wentylator to dwa ręczne zawory z kompletem styków elektrycznych. Większość drzwi wyposażono w blokady elektryczne i włączniki kontrolujące ich zaryglowanie. Nie brak czujników poziomu, temperatury, położenia itp. Zastanawiające jest swoiste cofnięcie się Rosjan o pół wieku poprzez zainstalowanie klasycznych suwnic z napędem łańcuchowym w miejsce znanych od czasów pierwszej wojny światowej wind amunicyjnych, stosowanych w obiektach militarnych. Powolność pracy suwnic powodowała, że czas załadunku lub wyładunku głowicy rozciągał się do ponad pięciu minut. Przy liczbie głowic zbliżonej do czterdziestu w jednej z dwóch sekcji magazynu, dawało to kilka godzin wytężonej pracy. Przeprowadzane częste ćwiczenia i symulacje dawały możliwość skrócenia czasu załadunku do minimum, pomimo tego wydaje się on być niepokojąco długi. Ważną informacją jest rodzaj i charakter obiektu. Był to obiekt magazynowy. W czasie pokoju przechowywano w nim kilkadziesiąt gotowych do użycia głowic atomowych o mocach od dwudziestu do ponad trzystu kiloton. W niektórych obiektach przechowywane były również bomby lotnicze z ładunkiem jądrowym. Nie magazynowano natomiast rakiet. Obiekty serii 30 nazywa się również silosami, co nie do końca oddaje ich charakter. Silosem raczej zwykło się określać stałe miejsce posadowienia rakiety będące w istocie jej wyrzutnią. Takich na terenie około podborskim zdecydowanie nie ma. Struktura obiektu wskazuje na jego wyłącznie techniczny charakter i nie posiada zasobów pozwalających na uważanie iż spełniał on funkcję schronu. Krążące legendy mówią, iż w obiektach magazynowych mogła przebywać przez trzy miesiące grupa prawie dwustu osób. Biorąc pod uwagę nawet niskie jak na sowiecką armię i wojenne zasady funkcjonowania obiektów normy, jest to niemożliwe. Brak powierzchni do odpoczynku, sanitariatów w dostatecznej liczbie jak i wręcz miejsca dla jednoczesnego przebywania tak sporej liczby osób, pozwala obalić ten mit. Owszem, wyposażenie obiektu umożliwiało jego pracę w warunkach zagrożenia skażeniem, posiada on urządzenia filtrowentylacyjne oraz gazoszczelne drzwi i grodzie. Jeden sanitariat mógł służyć zaspokajaniu potrzeb niewielkiej liczby ludzi. Brak w obiekcie łaźni i typowej kuchni. Za bardziej prawdopodobne należy uznać istnienie w okolicy magazynów podziemnego schronu dla kadry oraz żołnierzy. Niestety, nie posiadamy dokładnej wiedzy o jego lokalizacji choć domyślamy się, gdzie mógłby się on znajdować. Jednym z krążących mitów jest obecność podziemnego tunelu łączącego dwa bliźniacze magazyny. Znana nam struktura wyklucza taką ewentualność, choć zawsze pozostaje jeszcze nadzieja, że wszystkiego jeszcze nie poznaliśmy…

atom6

Przy okazji zwiedzania i zapoznawania się z obiektem warto przejść się po okolicy. Co kilkanaście metrów spotkają Państwo transzeje i doskonale ukryte pomiędzy drzewami stanowiska dla samochodów, wozów bojowych i transporterów. Dla miłośników jagód okolice te to prawdziwy eden. Należy zwrócić uwagę na konieczność zachowania ostrożności podczas poruszania się po lesie – liczne pozostałości po leśnych ukryciach mogą stwarzać zagrożenie. Chętnie wysłuchamy opowieści osób znające te obiekty z czasów ich funkcjonowania. Serdecznie zapraszamy Państwa w nasze skromne zimnowojenne progi. Prosimy bardzo o sprawdzenie dostępności obiektu w czasie przewidzianym przez Państwa na wizytę.

PS – Pod tym linkiem mogą Państwo odbyć krótką, wirtualną wycieczkę po części obiektu 3001: https://www.youtube.com/watch?v=nxLFFQ9E7Z0

Zdjęcia: Archiwum autora.

atom8

About admin 483 Articles
Igor Murawski - badacz historii, publicysta, tłumacz literacki, przewodnik. Uwielbia rozwiązywać historyczne i archeologiczne zagadki. Podróżując poszukuje zaginionych skarbów i zapomnianych przez ludzi i czas miejsc. Pracuje nad kilkoma projektami, łączącymi pasję do historii z eksploracją.